Nicky
Zesztywniała Skarpeta
Dołączył: 20 Maj 2007
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: }]I[{ stamtąd, gdzie spadają anioły
|
Wysłany: Wto 8:11, 22 Maj 2007 Temat postu: Czarny Anioł (1) |
|
|
zdjęcia nie dodam bo pisze informacja że mi nie wolno... ekhem... no to miłego czytania...
###############################################
Czarny Anioł
Szedł ciemnymi uliczkami, był zmęczony. Dzisiaj próba zespołu trwała o wiele dłużej niż poprzednie. Powodem tego było to, że Douglas, bo tak mu na imię, nie mógł się skupić na śpiewaniu. Tak - był wokalistą sławnego w Europie zespołu, Hoobastank. Jednak ostatnio widać było, że coś go dręczy, zastanawia i irytuje. Często, od pewnego czasu, zdarzało mu się upuścić mikrofon, przestając śpiewać i wpatrywać się w jeden punkt za oknem z dziwnym rozmarzeniem na twarzy. Wszystko przez to, że widział... - ale może zacznijmy od samego początku.
Cała ta pokręcona historia zdarzyła się, gdy Doug (czyt. Dag) z kolegami z zespołu, wyjechali do Berlina na koncert. Mieli zagrać na uroczystej gali rozdania nagród. Zaproszenie dostali już trzy miesiące przed uroczystością. To oznaczało, że są w gronie gości honorowych. Cieszyli się jak nigdy dotąd. Czterech zwykłych chłopaków z Kalifornii na Berlińskiej gali rozdania nagród jako honorowi goście?! Niewyobrażalne! A jednak.
Wszystko byłoby jak zwykle: weszliby, zagrali swój najnowszy singiel na scenie, może zdobyli jakąś nagrodę, w jakiejś kategorii, poszli na Catering i wrócili do hotelu ale nie. Oczywiście musiało się coś wydarzyć. Doug już od samego rana, od wysiadki z samolotu czuł, że wieczorem stanie się coś niezwykłego.
Chłopak wszedł do pokoju hotelowego, gdzie mięli spędzić 4 dni. Jemu przypadł pokój z Danielem (gitarzystą), a Chris (perkusista) i Markku (basista) mięli pokój naprzeciwko ich.
Po rozpakowaniu się, postanowili się przespać - tak minął im dzień. Wieczorem czekało ich przyjęcie, przygotowane dla gwiazd, które miały zagrać na gali.
*
- Doug, pospiesz się!! wydzierał się, stojący pod drzwiami łazienki, Daniel.
Jego kolega siedział tam już półtorej godziny i nie miał zamiaru wychodzić. W końcu trzeba było się przygotować na imprezę nie? Jednak Douglas nie należał do chłopaków, którzy dbali o siebie tak, jak kobiety. Siedział w łazience półtorej godziny tylko z powodu tego, że zobaczył twarz, która odbijała się na kafelkach. Okazało się, że należy ona do jakiejś dziewczyny, która stała za nim.
- Nie odwracaj się, bo i tak mnie nie zobaczysz - powiedziała przeczesując swoje kruczoczarne włosy ślicznymi, małymi i zgrabnymi rękami.
Włosy miała do pasa, piękne i proste. Światło odbijało się od nich w barwach srebra i błękitu. Oczy miała czarne z przebłyskami zieleni.
- Kim jesteś? - Doug, już 90 minutę, starał się dowiedzieć kim jest owa istota, na próżno. Dziewczyna zachichotała i znikła. Oniemiały chłopak patrzył się ciągle w kafelki. Dlaczego nie mógł odwrócić głowy do tyłu?
Po zniknięciu tajemniczej istoty odwrócił się, czując jakąś dziwną lekkość. Nie było nawet śladu po dziewczynie. Oszołomiony wyszedł z łazienki i mijając Daniela, nawet nie słuchał co tamten na niego wrzeszczy. Ciągle myślał o tej dziewczynie.
Idąc korytarzem, jak zwykle ciągle się śmiali, wygłupiali i wykrzykiwali różne rzeczy. Do Sali wchodziło się białymi drzwiami z sosnowego drewna. Były olbrzymie, prawie na całą wysokość blado - pomarańczowej ściany. Wewnątrz panowała dość miła atmosfera. Kelnerzy chodzili z tacami pełnymi kieliszków z szampanem, dookoła mnóstwo sławnych ludzi, w tym także z Niemiec. Były gwiazdy, które śpiewały i grały nie tylko muzykę rockową, ale również pop, hip hop, rnb itd.
Chłopakom przedstawiono m. in. Tokio Hotel, Killerpilze, Sammy Delux, Nena i wiele innych znanych w Niemczech gwiazd. Tak im minęło kilka godzin, gorsze mięli już za sobą.
Hoobastank szybko wkręcili się w imprezę i zaprzyjaźnili się z dużą ilością osób. Po kilku kieliszkach drinka, wypitych przez Douga, chłopakowi zaczęło robić się gorąco i poczuł potrzebę wyjścia na świeże powietrze. Z korytarza dostrzegł balkon. Przeprosił Avril Lavigne, z którą właśnie rozmawiał i ruszył w kierunku upatrzonego miejsca. Gdy tylko wyszedł na balkon, zrobiło mu się lepiej. Toń świeżego powietrza od razu uderzyła go w twarz.
Nagle drzwi do Sali galowej się zamknęły, a ręce chłopaka, które swobodnie położył na poręcz balkonu, zaczęły obrastać roślinami o czarnych liściach i ostrych kolcach. Jeden wbił się delikatnie w rękę Douga, a on sam aż zasyczał z bólu. Stał nieruchomo, czekając co się stanie.
Dookoła zrobiło się ciemno, tylko blask księżyca sprawił, że wokalista chwile później, ujrzał znajomą mu postać. Siedziała, nucąc jedną z piosenek, którą grywał z zespołem często na koncertach. Dziewczyna najzwyczajniej w świecie wzbiła się w powietrze i podleciała blisko obezwładnionego chłopaka.
- Wreszcie mogę zobaczyć twoją twarz…
- Nie ciesz się tylko za długo – prychnęła.
Douga to wcale nie zasmuciło ani żadnej z takich rzeczy, wręcz przeciwnie. Zaintrygowało go to, że jest taka tajemnicza i niedostępna. W dodatku umiała latać, bo miała czarne, aniele skrzydła. Nie była zwykłą dziewczyną, a co więcej nie była także człowiekiem.
- Jak masz na imię? - spytał pewnie, chociaż kolec wbijał mu się jeszcze głębiej z każdym wypowiedzianym słowem.
- A czy to takie ważne? Jakoś mam... Boli prawda? - dziewczyna spojrzała na zakrwawione miejsce, gdzie kolec prawie do połowy wbił się chłopakowi.
- Trochę zaczyna - syknął znowu, kiedy latająca istota dotknęła obolałego miejsca.
- Zaraz Ci go wyjmę ale przed tym - nie dokończyła, bo zaczęła zlizywać krew z jego ręki. Doug głośno przełknął ślinę i wpatrywał się co zamierza dalej z nim zrobić, ta już groźniejsza istota. Zaczynał się jej trochę obawiać. Już nie była taka łagodna i delikatna.
Nagle wydał z siebie stłumiony okrzyk. Dziewczyna wyciągnęła kolec z jego ręki, a roślina odplątała mu ręce.
- Rośliny się ciebie słuchają, umiesz latać, żywisz się krwią, prawda? I w dodatku wyglądasz jak anioł, kim Ty właściwie jesteś? Odpowiedz mi! - zaczynało go irytować to, że nawet nie wie jaką jest istotą. Imienia mogła nie zdradzać, ale kim jest, musiała mu zdradzić, tu i teraz!
- Upadłym aniołem, jestem upadłym aniołem. – uśmiechnęła się smutno. - Żywię się krwią, bo ciąży na mnie dodatkowa klątwa. Jestem od dwóch lat ludzkich, pół aniołem, pół wampirem.
- Klątwa? - spytał, marszcząc śmiesznie czoło ze zdziwienia. - mi się to śni, prawda?
- Nie choćby dlatego Ci się to nie śni, bo czułeś ból, kiedy wyciągałam Ci kolec z ręki - powiedziała, dalej smutno się uśmiechając.
- A co takiego się stało, że ciąży na Tobie klątwa?
- Za dużo chciałbyś wiedzieć Robb! - syknęła na niego po nazwisku. Oczy niebezpiecznie jej zabłyszczały na zielono. - Może kiedyś się dowiesz. Do następnego razu! - po tych słowach zostało po niej tylko czarne piórko na poręczy balkonu, a po roślinie i dziewczynie nie było śladu.
Douglas z dalej krwawiącą ręką poczłapał do środka budynku, wcześniej zabierając ze sobą ów czarną rzecz.
##############################################
pozdrawiam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|